Ekwipunek wędkarza, czyli co zabrać ze sobą na ryby?

 Ten post adresuję do początkujących wędkarzy, którzy dopiero co zaczynają swoją przygodę z łowieniem ryb. Czy wiecie, co powinniście zabrać ze sobą na ryby? Przeczytajcie ten post, a nabędziecie taką wiedzę!

Składane krzesełko

Jeśli nie jesteście pewni, czy w miejscu, które obieracie za cel waszego wędkowania, jest postawiona ławeczka, koniecznie zabierzcie ze sobą składane krzesełko.

Skrzyneczka z przynętami

Ja mam założoną skrzyneczkę, w której mam różnego rodzaju akcesoria, które wykorzystuję podczas łowienia. Skrzyneczka jest tak skonstruowana, że ma przegródki. Do każdej przegródki mogę włożyć coś innego. I tak mam przegródkę na spławiki, haczyki oraz blaszki czy muchy. Trzymam tam także dodatkową żyłkę, bo nigdy przecież nie wiadomo, kiedy obecna żyłka ustąpi pod naciskiem i naprężeniem różnych sił.

Torba z prowiantem

Jeśli zamierzacie spędzić na łowisku kilka dobrych godzin, koniecznie zabierzcie ze sobą torbę z prowiantem. Weźcie kanapki czy jakiś obiad na wynos. A w przypadku, gdy łowienie zaczynacie wraz z brzaskiem słońca, koniecznie zaopatrzcie się w termos z ciepłą kawę bądź herbatą. Nigdy nie zabierajcie ze sobą alkoholu.

I jeszcze jedno - zero gadających towarzyszy! Pamiętajcie, aby nie zabierać na łowisko osób, które nie potrafią powstrzymać się od gadania!

Najlepsze przynety na stawowe ryby

Dzisiaj zdradzę wam, jaki przynęt używam, kiedy wybieram się na łowienie ryb ze stawu.

Kukurydza

Sprawdza się szczególnie na wiosnę, kiedy w stawie jest bardzo dużo małych rybek, a roślinności wokół stawu praktycznie jeszcze nie ma.

Robaki

Sprawdzają się zawsze. Nie lubię kupować robaków ze sklepu, bo mam wrażenie, że są one wyhodowane w sposób sztuczny. Od czasu do czasu wybieram się z łopatą na działkę i stamtąd wykopuję kilka dżdżownic.

Chleb

Sprawdza się jako zanęta. Rozrzucam go wokoło miejsca, gdzie zarzucam spławik. Jednak chleb jako taki nie nadaje się na zawieszenie na haczyku.

Karpie w domu

Ostatnio mój syn zauważył, że karpie można by było także hodować w akwarium jako rybki akwarystyczne. Nie za bardzo byłem do tego przekonany, bo przecież karp nie jest typową rybą, która nadaje się do trzymania w akwarium, ale postanowiłem coś o tym poczytać.

Karpie da się trzymać w akwarium

Okazało się jednak, że w internecie można znaleźć porady odnoszące się do tego, jak hodować karpie w akwarium w domu. Jednak nie wyobrażam sobie, jak duże musiałoby być akwarium, alby takie karpie pomieścić. No chyba, że ryba rośnie w zależności od warunków, w jakich żyje, co oznacza, że jeśli karpia włoży się do małego akwarium, to urośnie on na małą rybkę.

Syn niestety tak mnie prosił o karpia w akwarium, że postanowiłem mu go dać. Ale zastrzegłem, że ma się nim zajmować, karmić go i czyścić ścianki w akwarium, bo będzie to jego zwierzątko.

Wszystkie niezbędne akcesoria zakupiłem na http://www.plantica.pl . Ten sklep jest dobrze wyposażony, ma dość niskie ceny i fachową obsługę klienta. Jestem zadowolony z jakości zamówionych produktów i szybkości zrealizowanego zamówienia.

Pozdrawiam.

 WeDKI


Coś o wędkach, kopiłem na początek dwie karpiówki i jeden spining, dla początkujących takich jak ja polecam karpiówki o długości 3.60 do 4 m fajnie się zacina ryby nie jest sztywna dobrze się nią rzuca z gruntu jak i na spławik wyrzut w granicach 120 g.

Krótsze wędki natomiast są bardziej sztywne mi po prostu nie podeszła ta krótsza a mianowicie 2.80, natomiast trzecia jak wspomniałem na początku to spining 2, 70 jest wprost jak dla mnie idealny o wyrzucie 40 g jest lekki bardzo czuły dobrze się prowadzi. spining o małym wyrzucie daje nam ta przewagę ze czujem nawet minimalne brania okoni mniejszych szczupaków co w przeciwieństwie do spiningów o dużym c.c nie jest dla początkującego wędkarza do wyczuci.

Planuje w tym sezonie także zaopatrzyć się w parasol taki z dopinanymi bokami, dotychczas używałem ogrodowego spełnia on swoja role ale jeżeli nie ma wiatru mowa tutaj o deszcze jak i o słońcu. I zamierzam także poeksperymentować z kulkami proteinowymi bo łowiłem na kukurydze, robaki białe czerwone pinki, rosówki, a o kulkach słyszałem wiele pozytywów przy zasiadkach karpiowych.Mam nadzieje ze przysporzą mi owe kulki wiele ryb i dużo satysfakcji i oczywiście duuuzej ryby.

Karpiowanie


Wędkowanie to moja pasja, ogólnie nazywam siebie karpiarzem. Przygodę z wędkarstwem zaczęłam siedem lat temu i do tej pory bardzo się tym pasjonuję. Powoli się wszystkiego uczyłem i kompletowałem sprzęt na który nigdy nie żałowałem pieniędzy. W swoim dorobku mam już wiele karpi.

Moim największym osiągnięciem jest karp 21 kg, złapany został na kulkę proteinową, wanilia 30 z gruntu. Wszystkie karpie złapane zostały w zbiornikach wodnych PZW, którego jestem członkiem. Nie łowię ryb na stawach hodowlanych.Dla odmiany umawiam się czasem z kolegą i chodzimy na Odrę żartobliwie mówiąc pobiczować wodę czyli porzucać spinningiem.

Posiadam wędkę do spinningu 80 gram wyrzutu i łowię na blachę albo na gumki muszę przyznać że w taki sposób udało mi się kilkakrotnie złapać szczupaka którym jestem najbardziej zainteresowany. Kolega jest entuzjastą spinningu ja generalnie jednak łowię z gruntu, lubię sobie posiedzieć i obserwować wodę to mnie uspokaja i relaksuje a takie właśnie powinno być hobby:)

Od przyszłego sezonu chcę się przerzucić na suma, od starego, doświadczonego wędkarza dowiedziałem się że dobrym sposobem jest wątróbka, którą nabijamy na kotwice i wkładamy na nią pończochę żeby nie osuwała się z kotwicy. Następnie trzymamy ja około siedem dni w słoiku by powstała tak zwana kiszonka, czyli by mięso się zaśmierdziało i wrzucamy to na grunt. Dobrą przynętą są ponoć też rosówki.

Radzili mi też żywca minimum 30 cm. Jednak żadnego z wyżej wymienionego sposobu jeszcze nie sprawdziłem więc nie będę zachwalał. Przygodę z sumem zaczynam również z nowym sprzętem, zakupiłem już nowa wędkę 300 gram wyrzutu i kołowrotek z aluminiową szpulą uzbrojony w plecionkę do 70 kg. Bardzo nie napaliłem na tego suma zbieram informację i porady które na pewno wykorzystam i mam wielka nadzieję że sezon zakończy się dla mnie z ładną sztuką na koncie.

Jeśli ktoś z Państwa może mi jeszcze coś doradzić w sprawie mojego upragnionego suma będę bardzo wdzięczny.

Jeśli dowiem się sam czegoś nowego na pewno napiszę .

Serdecznie pozdrawiam

2014-09-30

W Polsce amatorzy ryb oraz wędkarze rzadko jedzą owoce morza, przynajmniej w porównaniu z krajami mającymi większy dostęp do morza. Wiadomo, kiedy łowi się dla sportu, to zbieranie małży nie jest ciekawym wyzwaniem.

A owoce morza, które często wrzucamy do jednego mentalnego worka, to bardzo różnorodna grupa. Różne rodzaje skorupiaków (krewetki, kraby, kalmary), małże, głowonogi… Wiele jest tego. Polacy jednak najczęściej reagują obrzydzeniem widząc takie stworzenie na swoim talerzu.

Widziałem ostatnio w biedronce moule (czarne małże). Trzysta gram już ugotowanych małż (rzekomo w białym winie) kosztowało 15 złotych. We Włoszech te małże (tam dostępne pod nazwą ‘cozze’) kosztują nad morzem trzy euro… za kilogram. Nie trzeba długo liczyć, żeby dojść do wniosku że to nie żadne eksluzywne jedzenie, tylko coś niesamowicie taniego.

Cozze (bądź też moule, albo zwyczajnie: omułki) są bardzo przyjaznym środowisku jedzeniem. Ich hodowla jest ekologiczna i wydajna. Jeśli będziecie mieli okazję spróbować, to tylko świeże! Polecam.

2014-09-24

Miałem ostatnio przyjemność łowić nasze Bałtyckie dorsze. Wyprawa może pod względem ilościowym niezbyt udana, ale mimo wszystko będąca przyjemną odmianą od siedzenia w łódce na jeziorze. W dalszym ciągu łódka jest na wodzie, ale kaliber obu rzeczy jest znacznie większy.

Pierwsza rzecz do której się przyznam: nie jestem wilkiem morskim. Kołysanie kutra wprawiło moje trzewia w stan tańca, a ich entuzjazm został przeze mnie wydalony za burtę co najmniej kilka razy.

Druga: dorsz chyba mnie nie lubi. Może wypłynęliśmy w złe miejsce albo akurat nie trafiliśmy na ryby, ale każdy z naszej grupy złapał przez ten dzień tylko po kilka małych sztuk.

Trzecia: dużo ryb po prostu… kupiłem. No cóż, nie wszystko się robi dla sportu. A kiedy świeża flądra jest za 3zł/kilo, no to przecież grzech nie zaopatrzyć się chociaż w kilka. Zrobiona na grillu, potem pokropiona cytryną i oprószona zieloną pietruszką… Jej pyszność jest odwrotnie proporcjonalna do jej urody.

Mam nadzieję, że następny wyjazd nad morze będzie bardziej udany. Niestety, nie wiem czy w tym roku jeszcze uda mi się wyrwać.

18 IX 2014

Do wędkowania nie podchodzę jak do sportu. No bo po co? Robimy to sami dla siebie. Szczególnie jesienią, kiedy liście na drzewach zaczynają zmieniać barwę, a niebo przybiera ciemniejszy odcień, zaczyna łowienie przypominać medytację. Przynajmniej tak sobie myślę, jeśli mam być szczery to nie mam pojęcia o medytacji.

Nie przeszadza mi to jednak, w końcu nie o medytacji jest ten blog. Łowienie jesienią! To jest to. Szczególnie okazja złowienia naprawdę grubego karpia jesienią sprawia że uśmiech sam pcha mi się pod wąsy.

Mam swoje miejsca, w których regularnie jesienią nęcę ryby (ponieważ mam szczęście mieszkać blisko wody), nawet jeśli nie akurat nie łowię. To jest ważne słowo- regularnie. Ważne jest, aby ryba przyzwyczaiła się do tego, że w danym miejscu znajduje jedzenie. Karpie nie są tak, głupie jak by ich wyraz twarzy na to wskazywał: zapamiętują gdzie najłatwiej jest im znaleźć żarcie i często tam wracają, choćby po to żeby odrobinę przekąsić albo sprawdzić czy pojawiło się coś nowego.

Warto, żeby zanęta była dość bogata. Polecam użycie w kulkach nawet do połowy mączek rybnych. Najlepiej z krylu, kałamarnicy albo wątroby kałamarnicy. Są pożywne i mają intensywny aromat. Więc w zgodzie z treścią wpisu idę lepić kulki. Do następnego!

16.09.2014

Jeszcze kiedy (stosunkowo niedawno temu) byłem dzieciakiem, to niektórzy z moich rówieśników marzyli o tym, żeby dostać na urodziny\komunię\pod choinkę własną wędkę. Z zazdrością patrzyło się na szczęśliwców, którzy już posiadali ów magiczny przedmiot- co dzisiaj może się wydawać dość dziwne.

Ale, prędzej bądź później, jeśli tylko starczyło zapału, dostawało się swój własny kij. Niektórym ta pasja pozostała do dzisiaj, po latach a nawet dekadach. O tym właśnie będziemy tutaj wkrótce pisać!

Łowienie pomaga nie tylko zrelaksować się i odpocząć od codzienności. Pomaga budować determinację i charakter, pozwala oglądać widoki, których siedząc w domu na fotelu nigdy na żywo nie uświadczymy. To nie tylko długi kijek, to drzwi do bycia lepszym sobą.